pl. Wybaczcie, że nie pisałam przez ostatnie kilka dni. Ale wyjechałam z Montany przeziębiona, a uwierzcie mi kichanie w kasku nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy… a wszystko przez cholerną ulewę, która złapała mnie za Helena w Montanie. Co gorsz po niej przyszedł przeszywający, zimny wiatr… czułam się jak w lodówce. Na całe szczęście na swojej drodze spotkałam Craiga i Lori z Bozeman, którzy zaopiekowali się mną i pozwolili zostać jeszcze jeden dzień i lekko się podkurować.
Droga wiodąca przez las Gallatin była przepiękna. Yellowstone nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, ale widoki w lasie Grand Teton tak!! Byłam zaskoczona, jak ciekawym stanem jest Wyoming do czasu, kiedy minęłam Riverton i wkroczyłam na wietrzne, płaskie tereny. Pewnie Bonneville zadawał sobie pytanie czy nie pomyliłam jazdy motocyklem z kitesurfingiem?!?… Było ciężko, było naprawdę ciężko… Kiedy zbliżałam się do Devils Tower wiatr się wzmagał… i już wcale się nie dziwię, dlaczego nazywają ją „diabelską wieżą”…
eng. I’m sorry that I didn’t write for few days. I left Montana with Mr. Cold. Sneezing in helmet isn’t the cutest thing in the world… Everything because of the storm that caught me near the Helena, MO. There was no place to hide… and after that came.. this bloody cold wind… I was in the fridge. Fortunately I’ve met on my on my route wonderful people Craig & Lori from Bozeman who take care of me and let me stay one more night to recover a little bit.
The road through Gallatin National Forest was beautiful. Yellowstone didn’t impress me so much but the view of Grand Teton did. I was surprised how interesting was Wyoming state… till I passed Riverton and the flat, windy land came. For sure #Bonneville was asking himself didn’t I mistake riding on motorcycle with kitesurfing?!?… Oooo it was hard to ride… it was hard… and when I was coming closer to Devils Tower the wind was stronger… Now I know why they call it “devils tower”…
Wyprawę napędza #Triumph i #InterMotors.
Wyprawę napędza #Masterlease.