Nowy dzień,… nowy motocykl. Tym razem postanowiłam przejechać się Harley-Davidson Sportster Forty-Eight i ponownie miłe zaskoczenie. 3:) Jak na poj. 1200cc prowadzi się ten motocykl nadzwyczaj lekko… mogłabym przysiąc, że to, co najwyżej „600tka”… dopiero bulgoczące pode mną bassowo „serducho” uświadamia mi, że to dużo większa maszyna. Odkręcam manetkę i czuję różnicę, jeśli chodzi o przyspieszenie w stosunku do 883 Irona. Natomiast, jak dla mnie to typowo „bulwarowy” motocykl. Podnóżki wysunięte daleko do przodu, lekko pochylona pozycja motocyklisty sprawiają, że wydaje mi się, iż ten motocykl został stworzony do miejskich podbojów,… szpanu! Potwierdza to nawet zbiornik w którym zmieści się zaledwie 7,9 litra paliwa. Ale z drugiej strony, obiecuję, że wszyscy będą się za nami oglądali. Baaa… nawet sąsiadom będzie się podobał ten Harley, gdyż dźwięk wydechów przypomina kotły z orkiestry Bacha, a nie Heavy-Metal’owe brzmienie 😉