flatterers

buty1pl. W Internecie pojawiły się pierwsze informacje dotyczące mojej podróży. Cieszę się bardzo, że tyle osób mi kibicuje 🙂

Oczywiście dodatkowo pojawił się mały wysyp hajterskich komentarzy przypominający kąsanie wiosennych komarów… i chciałabym się lekko do nich ustosunkować.

Część osób widząc loga znanych firm wyobraża sobie, że za nim stoją dziesiątki tysięcy złotych wsparcia od sponsorów czy partnerów…  i co poniektórzy myślą, że realizacja takiej wyprawy to bułka z masłem – uwierzcie mi tak nie jest!!! Realizacja marzenia to nieustanna walka. Mi ona zajęła 3 lata. Patrząc na konto… mój budżet przypomina mi bardziej portfel włóczykija, niż Gości z “Long Way Down”… czy to szaleństwo wyruszać w tak odległą wyprawę z tak małymi funduszami… uzbieranymi dzięki dziesiątkom wyrzeczeń?!?… dla osób przyzwyczajonych do hoteli 4 gwiazdkowych pewnie tak, ale mi bliżej do couchsurfingu, hosteli czy campingów, więc powinnam dać radę (mam cichą nadzieję, że starczy mi kasy do ostatniego kilometra). Zresztą nie chcę obudzić się za 20 lat z wyrzutami sumienia, że nie miałam odwagi sięgnąć po własne marzenia.

Z drugiej strony są osoby, którym udaje się zebrać od sponsorów 100% budżetu… są też takie, które na takich podróżach zarabiają… Czy im zazdroszczę? Po części tak. Baaa ja je podziwiam, bo wiem ile musiały włożyć w to pracy, ile wykonać telefonów, ile wysłać maili. Dlatego proszę… zanim ktokolwiek palnie, że “on/a to ma łatwo” niech spróbuje sam zrealizować taki projekt… Przekona się wtedy, że praca, jaką trzeba wykonać będzie przypominać drugi etat, bo nikt za was tego nie zrobi… tutaj nie ma sztabu ludzi, rzecznika prasowego, menadżera… to wszystko jest na barkach podróżników.

I to tyle w tym temacie. Zmykam do pracy…, bo do odlotu zostały już tylko DWA tygodnie, a ja mam nadzieję zdobyć jeszcze jednego Partnera wyprawy, który dorzuci małą cegiełkę do wyprawy na przysłowiową „wachę”  🙂

 

eng. In the Internet we can find first informations about my trip. I am very pleased that so many people cheer me 🙂 Of course, there are also “hate” comments which remind me biting mosquitoes in spring … and I would like to respond to them.

When some people see brand of known companies imagine that behind then are thousands of $$$ from sponsors… and some people think that realization of such an expedition is a piece of cake – trust me it is not!!! It’s a constant struggle… It took me three years and I looking at my account… and my budget reminds me more of a wallet of wayfarer, than Guy’s from “Long Way Down”… is it a madness to set off with so little funds… saved through dozens of sacrifices?!?… For people accustomed to 4 stars hotels probably yes, but I’m couchsurfing, hostels or camping girl style, so I should get along (I hope that I have enough cash to ride whole trip). Anyway, I don’t want to wake up in 2034 with remorse that I didn’t have the courage to reach for my own dreams.

On the other hand there are people who manage to collect from sponsors 100% of their budget… there are also guy’s who earn on such a trips… Do I envy them? In part, yes. And… I also admire them because I know how much work they had to put into it. So please… before anyone write: “he/she is so lucky bastard” try to do such a project on your own… you will be convinced that this is a full time job, because there is no spokesman, manager… it’s all on the shoulders of travelers.

The end of the topic. Off you go to the work… because to departure I’ve only TWO weeks!! and I hope to get another partner of the expedition, which will throw in a bit money on gasoline.

Tagged

Witaj. Nie bierz do głowy opinii ludzi, którzy zwyczajnie Ci zazdroszczą lub którym po prostu brak odwagi na taką formę spełniania marzeń. Niech dalej siedzą przed telewizorami i kręcą dwa kółka wokół osiedla. Ja Ci zazdroszczę i pozdrawiam. Trzymaj się ciepło i zmiataj kurz z amerykańskich dróg…

Weronika, znam to doskonale i doświadczyłem tego konsekwencji. Tak to już jest, że niestety robiąc niestandardowe ( dziwne w rozumieniu wiekszości) rzeczy w najlepszym wypadku spotkamy sie z podejrzliwością a w skrajnym ze złoscią czy zawiścią. Trzeba z tym żyć i robić swoje. Powodzenia.